Świat alkoholu to świat dorosłych. Jednak czasami młodzi ludzie próbują wkroczyć do niego zbyt wcześnie, sięgając po napoje z procentami. O tym, jak rozmawiać z nastolatkiem i dawać mu dobry przykład na co dzień opowiedziała dr Aleksandra Piotrowska, psycholog, wykładowczyni akademicka, autorka wielu publikacji naukowych i popularyzatorskich, a także ekspertka programu „W Rodzinie Siła!”.
Alkohol towarzyszy pokoleniom – spotykamy się z nim przy wielu okazjach i na różnych etapach życia. Dlaczego właściwie po niego sięgamy? Co jest takiego w napojach z procentami, że są one „atrakcyjne” dla osób młodych? Czy każde pokolenie ma swoje motywacje?
A.P.: Czasy oczywiście się zmieniają, ale pewne cechy młodych ludzi nie. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia ze współczesnymi nastolatkami czy tymi sprzed 30 lat, to zawsze jest tak, że każde pokolenie uważa, iż właśnie odkrywa świat na nowo. W oczach młodych ci „starsi” nie wszystko wiedzą, a próbują ich ograniczać swoimi zasadami oraz regułami. A jednym z zakazów jest oczywiście zakaz spożywania alkoholu. Tendencja do próbowania tego, co nastolatkom niedozwolone, jest niezmienna i widoczna w kolejnych pokoleniach.
Proszę wziąć pod uwagę to, ile razy dziecko, zanim dojdzie do wieku nastoletniego, już widzi wokół siebie osoby dorosłe, które spożywają alkohol w różnych formach. Jesteśmy cywilizacją dającą ogromne przyzwolenie na picie, dlatego nie ma szans, żeby wychować młodego człowieka bez jakiejkolwiek formy zetknięcia się z alkoholem. Dodatkowo, wiele dzieci na podstawie obserwacji życia rodzinnego nabiera pewności, że każde spotkanie okolicznościowe czy wizyta gości wiąże się
z podaniem alkoholu.
Kolejnym powodem sięgania po alkohol są pewne naciski ze strony grupy rówieśniczej, która szczególnie w wieku nastoletnim jest niezwykle ważna i dla zdobycia niezłej pozycji w niej młody człowiek jest w stanie zrobić niemal wszystko, by się dopasować i nie narażać na ostracyzm.
Młodzi sięgają również po alkohol, żeby uzyskać „luz”, obniżyć nim swoją niepewność i nawiązywać kontakt z innymi. Wydaje im się, że robią się wówczas bardzo swobodni. Mogą traktować alkohol jako sposób na łatwiejsze funkcjonowanie wśród młodzieży, a to jest bardzo niebezpieczne.
Pani doktor, zatrzymajmy się na chwilę przy grupie, w której funkcjonujemy od małego, i która – przynajmniej na początku – ma na nas największy wpływ, czyli rodzinie. Często można spotkać się
z zachowaniem dorosłych, którzy np. podczas imienin u cioci, urodzin babci itd., dają przyzwolenie młodemu człowiekowi na napicie się przy nich tzw. „łyczka”. Czy to jest zachowanie dopuszczalne?
A.P: Takie sytuacje to igranie z ogniem i proszenie się o poważne kłopoty. Jak później dziecku wytłumaczyć, że nie powinno sięgać po alkohol wtedy, kiedy jest ze swoimi rówieśnikami, skoro my – dorośli – daliśmy mu na to sięganie przyzwolenie? Ten młody człowiek myśli wtedy, że alkohol nie może być aż tak szkodliwy, bo przecież gdyby faktycznie był, to rodzic nie dałby mu go spróbować. Serwujemy nastolatkom sprzeczność informacji, a oni w okresie dorastania najbardziej chłoną przekazy i zachowania ze swojego otoczenia. Dziecko od najmłodszych lat powinno mieć jasną informację – alkohol jest dla dorosłych, a i tu w ograniczonych ilościach, i kropka. Rodzic powinien być tym, który ten przekaz wzmacnia, a nie osłabia, przyzwalając na odstępstwa.
A jak się ma do tej zasady piwo 0,0%?
A.P.: W tym przypadku stanowisko dorosłych powinno być także jednoznaczne – piwo to piwo. Już samo to słowo ma niezwykle silne skojarzenia z alkoholem, dlatego niezależnie od tego, czy są w nim procenty czy nie, powinniśmy mówić stanowcze „nie”. Tutaj nie powinno być żadnych odstępstw. Proszę się zastanowić nad tym, co jako rodzice chcemy osiągnąć, jeśli przyzwalamy dzieciom na picie piwa 0,0%? Jaki jest cel poluzowania tej zasady?
Dokładnie to samo dotyczy bezalkoholowych szampanów dla dzieci z kolorowymi bajkowymi etykietami. Szampan to napój kojarzący się z alkoholem i dziecko nie powinno mieć z nim do czynienia – nawet jeśli na butelce jest ulubiony bohater z bajki, a sam smak przypomina oranżadę.
Jak już jesteśmy przy napojach dla dzieci „stylizowanych” na alkohol dla dorosłych, to powinna pojawić się również kwestia wznoszonych toastów. Często rodzice „stukają” się ze swoimi dziećmi kieliszkami lub szklankami. Czy to nie jest ryzykowny gest, pokazujący, że alkohol jest po prostu fajny?
A.P.: Co my w ten sposób przekazujemy? Dokładnie to, że jeśli człowiek ma jakieś święto – urodziny, imieniny, rocznicę, to pije alkohol. A żeby było „ładnie” i „elegancko”, stukamy się, by podkreślić, iż życzymy drugiej osobie wszystkiego co najlepsze. Czy naprawdę musimy wychowywać młodych ludzi w przeświadczeniu, że gdzie impreza, tam alkohol? To jest gest przypisany do napojów z procentami, a my pokazujemy dzieciom, że „tak trzeba”. Pamiętajmy o tym, że każdy młody człowiek przechodzi etap, na którym chce już być dorosły, więc będzie uważnie obserwować rodziców i czerpać od nich „dorosłe” zachowania.
W jaki sposób wczesna inicjacja alkoholowa wpływa na rozwój psychofizyczny młodego człowieka?
A.P.: Jeśli jest to jednorazowe sięgnięcie po trunek, to miejmy nadzieję, że uda się nastolatkowi nie ponieść konsekwencji, ale generalnie alkohol to bardzo silna substancja psychouzależniająca. Co trzeba podkreślić, alkohol – szczególnie w przypadku bardzo młodego człowieka – wpływa zabójczo na każdą z tkanek. Jest szczególnie niebezpieczny dla układu nerwowego i nawet nieduża zawartość alkoholu we krwi działa toksycznie na komórki nerwowe, spowalniając ich rozwój, pogarszając ich funkcjonowanie. A ile niefortunnych decyzji, ile niebezpiecznych zachowań zostaje zrealizowanych przez młodzież pod wpływem alkoholu. Miejmy świadomość tego, że regularne sięganie po alkohol może spowodować nieodwracalne zmiany w tkankach i komórkach, które rezonować będą w całym dorosłym życiu. Podobnie jak niektóre nieprzemyślane zachowania.
Jeśli któregoś dnia nastolatek wróci do domu i wyczujemy od niego alkohol, to jak powinniśmy się zachować? Dać reprymendę? Karę? Czy spokojnie porozmawiać?
A.P.: Przede wszystkim rodzice nie powinni podejmować interwencji ani rozmowy bezpośrednio po zauważeniu, że młody człowiek jest „pod wpływem”. Po pierwsze dlatego, że w tej sytuacji myślenie nastolatka, odbieranie przez niego sytuacji i reagowanie na nią jest zaburzone z powodu alkoholu. Po drugie fakt, że nasze dziecko spożyło alkohol, pobudza nas silnie emocjonalnie – możemy czuć złość, gniew, ale także silny niepokój i lęk, a pod ich działaniem nasze zachowanie może być nieracjonalne, pogarszające sytuację i dalekie od znalezienia rozwiązania. Czyli, mówiąc krótko, odraczamy swoją reakcję, np. do rana, jeśli dziecko wróciło wieczorem. Czekamy aż nam – rodzicom – opadną emocje,
a nastolatek będzie w stanie trzeźwo myśleć.
W takich sytuacjach obowiązuje jeszcze jedna zasada – nie opiekujemy się nastolatkiem, który wrócił do domu na rauszu, a na drugi dzień nie oferujemy sprawdzonego środka na łagodzenie poalkoholowych skutków. Ten młody człowiek powinien dostać nauczkę i wiedzieć, że musi ponieść konsekwencje swojego zachowania.
Czyli stawiamy na rozmowę, która może nie być łatwa, ale ważne, żeby była spokojna. A kiedy
w ogóle powinniśmy podjąć temat alkoholu z dziećmi? Czy dopiero w momencie, w którym nastolatek już sięgnie po niego, czy uświadamianie młodego człowieka powinno zacząć się znacznie wcześniej?
A.P.: Do wszystkiego człowieka powinno się przygotowywać w sposób rozłożony w czasie, wykorzystując te naturalne sytuacje, które nie będą postrzegane przez nastolatka w sposób sztuczny, przerysowany. Dla przykładu, jeśli idziemy z małym dzieckiem, np. czteroletnim, i widzimy osobę pijaną, to już wtedy powinno od nas usłyszeć, że alkohol jest zły. Pamiętajmy o tym, że podstawą jest rozmowa i uświadamianie naszych pociech. Dziecko o wielu kwestiach czy zagrożeniach powinno dowiedzieć się od rodziców zanim usłyszy o nich w okolicznościach, które będą poza naszą kontrolą czy podczas naszej nieobecności – np. na imprezie.
Czy w rozmowie z nastolatkiem, osobą już w dużej mierze świadomą, która coraz częściej będzie stawać przed podjęciem samodzielnej decyzji, powinniśmy posługiwać się faktami dotyczącymi alkoholu?
A.P.: Opowiadanie bajek i niestworzonych historii tylko dlatego, że tak jest nam łatwiej, nie sprawdzi się. Powinniśmy być merytorycznie przygotowani do rozmowy na trudne tematy. Najczęściej używany argument „bo nie” nikogo nie przekona, szczególnie współczesnego nastolatka. Tym bardziej, że coraz trudniej mówić o autorytecie dorosłych.
Rozmawiając z nastolatkiem, oprócz przekazania informacji na temat tego, jak wiele złego może wyrządzić mu alkohol, przede wszystkim starajmy się też dowiedzieć o motywacje, które nim kierowały przy sięgnięciu po trunek. Zadajmy pytanie – co sprawiło, że wypiłeś? Może się okazać, że tym, co najbardziej pomoże dziecku w niepiciu, to wspólne zastanowienie nad sposobem w jaki sposób- bez narażania się na odrzucenie ze strony rówieśników – odmawiać. Pracujmy wspólnie nad asertywnością, żeby w konkretnej sytuacji młody człowiek bez lęku i wstydu potrafił powiedzieć stanowcze „nie”. Często obrócenie takiej odmowy w żart, gdy znajduje się pośród rówieśników, jest bardzo dobrym rozwiązaniem i wyjściem z sytuacji. Słuchajmy się nawzajem, rozmawiajmy i razem szukajmy najlepszego dla nastolatka rozwiązania.
Jako osoby dorosłe powinniśmy dawać młodemu człowiekowi przykład, który będzie dla niego drogowskazem. Ale co tak naprawdę oznacza – dobry przykład?
A.P.: Wychowujemy dzieci bardziej swoim postępowaniem niż prawdami, które im przekazujemy za pomocą zdań. Jeśli przy każdej okazji towarzyskiej młody człowiek widzi nas w otoczeniu alkoholu albo wieczorem relaksujemy się przy lampce wina, to kompletnie nie jesteśmy wiarygodni w jego oczach przekonując do abstynencji. Warto też podkreślić, że szczególnie nastolatkowie wyczuleni są na naszą nierzetelność w przekazach, dlatego podejmując rozmowę na poważny temat, powinniśmy operować konkretami, prawdziwymi informacjami. To dziś bardzo proste, ponieważ Internet umożliwia nam znalezienie pomocnych i przede wszystkim wiarygodnych informacji w zaledwie kilka sekund. Szukajmy, zdobywajmy wiedzę i nie ograniczajmy się do sloganu „nie, bo nie”.
Rola rodziców w zapobieganiu zbyt wczesnej inicjacji alkoholowej nastolatków jest bez wątpienia niezwykle istotna. A jakie miejsce w tym kontekście odgrywają samoregulacje branży alkoholowej, np. browarniczej, która na każdej etykiecie piwa zamieszcza dobrowolne znaki odpowiedzialnościowe? Czy są potrzebne i sprawdzają się?
A.P.: Takie oznaczenia są niezwykle potrzebne i bardzo popieram to, że obecnie znajdują się na etykietach wszystkie trzy symbole, oznaczające kolejno: alkohol tylko dla pełnoletnich, zakaz spożywania piwa w ciąży oraz nigdy nie jeżdżę po alkoholu. To oczywiście nie sprawi, że z dnia na dzień ludzie przestaną pić piwo, bo też nie o to chodzi, ale te wszystkie działania odpowiedzialnościowe trafiają do świadomości młodych ludzi. Niezwykle ważną rolę w wychowywaniu młodzieży w trzeźwości pełnią także sprzedawcy, którzy powinni bezwzględnie przestrzegać zasad sprzedaży trunków. I na koniec pamiętajmy o tym, że za ochronę nastolatków przed zbyt wczesną inicjacją alkoholową odpowiadają przede wszystkim rodzice, ale także nauczyciele, producenci alkoholu, sprzedawcy oraz media. Te wszystkie strony powinny zadbać o to, żeby młody człowiek był przekonany o tym, iż alkohol to świat wyłącznie dla dorosłych.